sobota, 10 sierpnia 2013

Szablodzioby, szczudłaki, mewy i pliszki...

... czyli kolejna ptasia wyprawa.
Pliszka siwa
Niedawno znów wybraliśmy się z rodzicami na wycieczkę ornitologiczną. Tym razem do rezerwatu przyrody Pomorie Lake. Dzień był słoneczny. Gdy przyjechaliśmy na miejsce przywitała nas cisza. Nie było wielu ciekawych ptaków, prócz kilkudziesięciu mew siedzących na słupach lub spacerujących ospale po brzegu oraz kormoranów grzejących się w słońcu w oddali. Od czasu do czasu przeleciał też jakiś pojedynczy osobnik. Kiedy ten sam ptak przefrunął nad nami po raz kolejny, postanowiłam za nim pójść. Po chwili zauważyłam, że ptaszek usiadł na trawie i zaczął wolno spacerować. Wyjęłam lornetkę i przyjrzałam mu się uważniej. Miał żółty brzuszek i  podgardle, biało-czarny ogon, oliwkowy grzbiet i główkę oraz delikatną, białą brewkę. Była to pliszka żółta. Niedługo potem na brzeg mokradła przyleciała kolejna. Zanim odleciała, zdążyłam jeszcze zrobić jej kilka zdjęć. Zadowolona udałam się więc nad drugi zbiornik wodny. A tam...



 
 
Jego wysokość szablodziób
Gdy doszłam na brzeg, moim oczom ukazał się zaskakujący widok; w wodzie brodziły 4 szablodzioby i tyle samo szczudłaków! Przecież byłam pewna, że nic tak nie ma!
No cóż. Tak to już bywa. Szczudłaki odleciały dość szybko, ale "jego wysokość" szablodziób (bo tak nazwałam szablodzioba, który stał na czele gromadki i zdawał się nią dowodzić) ze swoją świtą pozostali prawie do końca mojego pobytu w Pomorie.
 
 
 
 
 
 I jeszcze...

 
 Na dzisiaj już koniec mojego przynudzania.
Pozdrawiam, Iga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz